4 marca 2015

Co autor miał na myśli? - "Wpuść mnie" happysad

Popełnieniem tego wpisu mam nadzieję, zapoczątkować całą serię tekstów pod wspólnym tytułem "Co autor miał na myśli?", gdzie będę się starał odkryć głębię przekazu, głównie obecnie powstających tworów muzycznych. Celowo piszę tworów, bo w dużej ilości przypadków, jak się taka piosenkę pozbawi muzyki, a często nawet i tego nie trzeba, to pozostaje jedynie dno i 3 metry mułu. Czerpać, przynajmniej na początku zamierzam z naszego polskiego podwórka, a co będzie dalej czas pokaże. 

Jednym z czołowych producentów takich tworów, jest ulubiony zespół gimnazjalistów, czyli happysad. Są to typowi rzemieślnicy, którzy zrobili rozeznanie rynku, wybrali odpowiedni target wiekowy, jako moment życia nastolatka gdzie zaczynają się pierwsze "miłości" i zawody z tym związane i trzepią piosenki o tym mówiące na potęgę. 

Pół biedy jakby plumkali sobie jakieś disco polo, wtedy bym o nich nie usłyszał, pech jednak chciał, że ich muzyka zaliczana jest do szerokiego ostatnio pojęcia rock, więc co jakiś czas jestem katowany ich tworami. 

Jako pilota cyklu wybrałem piosenkę "Wpuść mnie", choć prawidłowym tytułem powinno być "Skomlenie prawiczka". Tekst napisany jest tak wprost, że co bystrzejsi gimnazjaliści sami domyślili się o co chodzi, ale sadząc po komentarzach na na przykład tekstowo.pl doszukują się tu jakiejś nutki erotyzmu. Erotyzm, nie ukrywam, mocno mnie rozbawił, ale to może ze względu na wiek, bo co prawda stary nie jestem, ale gimnazjalistą nigdy nie byłem, kończyłem jeszcze porządną ośmioklasową podstawówkę i wyniosłem z niej trochę więcej niż kredę. 

Wróćmy zatem do nieszczęsnego utworu.
Jeszcze nie tak dawno, poeci pisząc do swych ukochanych listy miłosne opisywali ich walory, oczy, włosy, swoje uczucia i tak dalej, głęboko zaszywając wszelkie erotyczne, czy seksualne sugestie. Tak na przykład pisał Krzysztof Kamil Baczyński do swojej najdroższej Basi:


W potoku włosów twoich, w rzece ust,
kniei jak wieczór -- ciemnej
wołanie nadaremne,
daremny plusk.

Jeszcze w mroku owinę, tak jeszcze różą nocy
i minie świat gałązką, strzępem albo gestem,
potem niemo się stoczy,
smugą przejdzie przez oczy
i powiem: nie będąc - jestem.

To tylko fragment, ale jak poszukacie i przeczytacie całość, to zobaczycie co znaczy erotyzm w tekście. 

Co mamy tutaj? Tu niestety nie ma nic z tych rzeczy, żadnej głębi, żadnej finezji, żadnego erotyzmu, czy lekko zasugerowanych niedomówień, wszystko wywalone jest wprost, kawa na ławę. Tylko dla niepoznaki i i możliwości puszczania piosenki w ciągu dnia, a nie tylko po dwudziestej drugiej, ubrane w górnolotne słówka.

Nie ma żadnego wstępu, żadnego opisu ukochanej, wyrażenia uczuć, tu już na sam początek podmiot liryczny serwuje nam opis wydepilowanych okolic bikini swojej wybranki:

samotny domek na wzgórzu lekko się błyszczy w świetle dniacieniutką ścieżką do wnętrza niejeden by pragnął niejeden by chciałi kuszą przycięte trawniki puszyste mchy i róży kwiat dosięgnąć jednak dzwonka nie bardzo mogę nie bardzo się da


Tytułowy prawiczek bez ogródek z miejsca określa swoje intencje, wyraźnie daje do zrozumienia, że jego wybranka składa się wyłącznie z jednego i nic poza tym go nie interesuje. Nie ma słowa o afekcie jakim ją darzy, czy ma ręce i nogi, ba, tak naprawdę to nie ma nawet pewności czy jest człowiekiem. Jednak mimo iż ma taki dobry widok okolic intymnych swojej partnerki, to na niewiele się zdaje, bo jak dowiadujemy się z ostatniego wersu to ni chu chu, nie sta... nie bardzo się da. 

Dalej jest równie zabawnie i zaczyna się tytułowe skomlenie. 

wpuść mnie na całe miasto z całych sił wołam 
wpuść mnie wpuść mnie bo skonam  

Jak mawia dzisiejsza młodzież żal.pl.
Skowyt i żądanie natychmiastowego oddania mu się, połączone z szantażem emocjonalnym popartym groźbą samobójstwa w przypadku odmowy. Pozostaje tylko nadzieja, że dzisiejsza młodzież płci męskiej, rodzi się jednak z odpowiednimi organami na swoim miejscu i mając za przykład postać z piosenki, nigdy się tak nie upodli. 

To jednak nie koniec tego niewątpliwej jakości dzieła muzycznego i następuje coś, co można interpretować dwojako.

przecież na piętrze licho światło się tli 
jak kot będę czekał uchylonych okien czy drzwi 

Biorąc pod uwagę bezpośredniość wcześniejszego tekstu, światło można interpretować jako resztki zdrowego rozsądku dziewczyny, powstrzymujące ją przed oddaniem się takiej nędznej namiastce faceta, albo ostatnie przebłyski świadomości po upiciu jej przez podmiot liryczny, bo w sumie jak nie można na trzeźwo, to może trzeba próbować inaczej. A być może i jedno i drugie.

Jednak wszystkie te zabiegi i zatracanie własnej godności na nic, bo liryczne "ja" i tak nie potrafi osiągnąć swojego celu. Niestety nie dowiadujemy się czy zawdzięczamy to totalnej indolencji postaci, na co wskazywałby całokształt, czy jednak totalnej znieczulicy na takie amory, adresatki pieśni. 

i próżno tu szukać alarmów niespodzianek czy złego psa do środka do ciepła do sieni nie bardzo mogę nie bardzo się da

Jak widać chata wolna, wapno na daczy, a koleś nie ogarnia prostego tematu, może to i lepiej, bo przez przypadek się nie rozmnoży i taki upośledzony materiał będzie się rozprzestrzeniał. 

Zupełnie osobną kwestią jest maniera, albo totalna absencja na lekcjach języka polskiego, autora tekstu, co powoduje pisanie przez niego tekstów bez jakichkolwiek znaków interpunkcyjnych, czy wielkich liter.

27 lutego 2015

Trollowanie w internecie - czyli interpretacja wyroku WOŚP vs. MatkaKurka

Trolowanie w Internecie – czyli interpretacja wyroku WOŚP vs. MatkaKurka
Trollowanie (trolling) – antyspołeczne zachowanie charakterystyczne dla forów dyskusyjnych i innych miejsc w Internecie, w których prowadzi się dyskusje. Osoby uprawiające trollowanie nazywane są trollami.
Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych. Podstawą tego działania jest upublicznianie tego typu wiadomości jako przynęty[1][2], która doprowadzić mogłaby do wywołania dyskusji. (źródło http://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie 

Starzy bywalcy Internetu pamiętają, że do tej pory pierwszym i najsławniejszym trollem w polskim usenecie został obwołany niejaki Arnold B., doczekał się nawet swojego hasła w Wikipedii. Jednak od tej pory świat poszedł na przód i o to zaszczytne miano walczy wiele postaci. Niewątpliwie w ścisłej czołówce jest osobnik używający w sieci wielu tożsamości, ale jedną z najbardziej znanych jest MatkaKurka, w realu od wczoraj Piotr W. wielokrotnie skazany.

Piotruś od blisko 20 lat szaleje po sieci i opluwa wszystko i wszystkich, z głową państwa włącznie. Od pewnego czasu opluwał fundację WOŚP i Jurka Owsiaka, aż w końcu sprawa trafiła do sądu. Raz, potem drugi i do tego właśnie zmierzam. Wczoraj Sąd Okręgowy wydał prawomocny wyrok, po odwołaniu obu stron. Wyrok jest jeden, napisany co prawda językiem prawniczym, ale jak się okazuje, jego interpretacja niektórych przerasta, zatem postaram się przełożyć to na nasze, tak aby nawet gimnazjaliści to zrozumieli. 

Zacznijmy zatem od początku i oskarżenia. Poniżej zacytuję punkty oskarżenia, całą treść pierwszego wyroku możecie przeczytać dzięki uprzejmości Piotrusia http://kontrowersje.net/foto/uzasadnie3.pdf

Zatem nasz bohater został oskarżony o to że:


  1. w dniu 10 stycznia 2013 r. o godz. 18:10, działając pod pseudonimem „MatkaKurka" zamieścił na portalu internetowym www.kontrowersje.net artykuł swojego autorstwa Pt. „Jerzy Owsiak- król żebraków i łgarzy, złoty melon sekty WOŚP", w którego treści pomówił pokrzywdzoną Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy (dalej WOŚP) oraz reprezentującego ją Prezesa Zarządu Fundacji - Jerzego Owsiaka, o kradzież i przewłaszczenie pieniędzy pozyskiwanych z publicznych zbiórek związanych z działalnością WOŚP, marnotrawstwo uzyskanych środków pieniężnych, podawanie nieprawdziwych i nierzetelnych informacji o działalności WOŚP, prowadzenie nielegalnej działalności oraz wykorzystywanie małoletnich do pracy na rzecz fundacji, czym poniżył pokrzywdzoną w opinii publicznej i naraził na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności charytatywnej, a także znieważył WOŚP określając działalność fundacji jako „sekta" oraz nazywając reprezentującego fundację Jerzego Owsiaka „guru sekty - przyp. wł.", „królem żebraków i łgarzy' ', „romskim macho z Rumunii", tj. o czyn z art. 212 § 2 k.k. w zw. z art. 216 § 2 w zw. z art. 11 § 2 k.p.k.
  2. w dniu 13 stycznia 2013 r. działając pod pseudonimem „MatkaKurka" zamieścił na portalu internetowym www.wordpress.com artykuł swojego autorstwa Pt. „Guru Owsiak w 11 lat wyjął 46 Złotych Melonów", w którego treści pomówił pokrzywdzoną Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy (dalej WOŚP) oraz reprezentującego ją Prezesa Zarządu Fundacji - Jerzego Owsiaka, o kradzież i przewłaszczenie pieniędzy w kwocie 46.000.000 złotych (słownie czterdzieści sześć milionów złotych) pozyskiwanych z publicznych zbiórek związanych z działalnością WOŚP, marnotrawstwo uzyskanych środków pieniężnych, podawanie nieprawdziwych i nierzetelnych informacji o działalności WOŚP, prowadzenie nielegalnej działalności oraz wykorzystywanie działalności fundacji do własnych celów i korzyści czym poniżył pokrzywdzoną w opinii publicznej i naraził na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności charytatywnej, a także znieważył WOŚP określając działalność fundacji jako „sekta króla żebraków" oraz nazywając reprezentującego fundację Jerzego Owsiaka „guru sekty - przyp. wł.", „królem żebraków", tj. o czyn z art. 212 § 2 k.k. w zw. z art. 216 § 2 w zw. z art. 11 § 2 k.p.k.
  3. w dniu 6 marca 2013 r. o godz. 18:07, działając pod pseudonimem „MatkaKurka" zamieścił na portalu internetowym www.kontrowersje.net artykuł swojego autorstwa pt. „Jerzy Owsiak, król żebraków i łgarzy pracuje na nowy tytuł - hiena Cmentarna", w którego treści pomówił pokrzywdzoną Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy (dalej WOŚP) oraz reprezentującego ją Prezesa Zarządu Fundacji - Jerzego Owsiaka, o kradzież i przewłaszczenie pieniędzy pozyskiwanych z publicznych zbiórek związanych z działalnością WOŚP, marnotrawstwo uzyskanych środków pieniężnych, podawanie nieprawdziwych i nierzetelnych informacji o działalności WOŚP, prowadzenie nielegalnej działalności, wykorzystywanie mediów do zwiększania własnych zysków kosztem WOŚP oraz wykorzystywanie małoletnich do pracy czym poniżył pokrzywdzoną w opinii publicznej i naraził na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności charytatywnej, a także znieważył WOŚP określając działalność fundacji jako „sekta" oraz nazywając reprezentującego fundację Jerzego Owsiaka „guru sekty - przyp. wł. ", „królem żebraków i łgarzy", „hiena cmentarna na dorobku", tj. o czyn z art. 212 § 2 k.k. w zw. z art. 216 § 2 w zw. z art. 11 § 2 k.p.k.

Jak łatwo zauważyć po pogrubionyh paragrafach, wszystkie są identyczne, a sprawa dotyczy po prostu 3 różnych popełnionych przez oskarżonego artykułów. 

Nie będę się rozpisywał tutaj jak wyglądał proces w sądzie pierwszej instancji, to można sobie wyszukać, najlepiej korzystając z różnych źródeł, aby wyrobić sobie samodzielnie pogląd na sprawę. Zakończyła się ona dość dziwnym wyrokiem:


  1. uniewinnia oskarżonego Piotra Wielguckiego od popełnienia zarzucanych mu czynów, opisanych w punktach I i II części wstępnej wyroku;
  2. uznaje oskarżonego Piotra Wielguckiego za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu, opisanego w punkcie III części wstępnej wyroku, z tym ustaleniem, iż czyn ten polegał wyłącznie na tym, iż w dniu 06 marca 2013 r. w publikacji pt. „Jerzy Owsiak, król żebraków i łgarzy pracuje na nowy tytuł – hiena cmentarna", umieszczonej na portalu kontrowersje.net znieważył Jerzego Owsiaka używając wobec niego określenia „hiena cmentarna" za pomocą środków masowego komunikowania i czyn ten kwalifikuje z art. 216§2 kk i uznając , iż Jerzy Owsiak odpowiedział zniewagą wzajemną za pomocą środków masowego komunikowania - na podstawie art. 216§3 kk odstępuje od wymierzenia kary;
  3. na podstawie art. 631 kpk, obciąża oskarżonego kosztami procesu jedynie częściowo, zasądzając od oskarżonego na rzecz oskarżyciela prywatnego Jerzego Owsiaka kwotę 300 (trzysta) złotych.”

Zatem Sąd Rejonowy w Złotoryi uznał, że epitety z dwóch pierwszych artykułów nie były obraźliwe, a tylko „hiena cmentarna” obraża i z oskarżeń o dwa pierwsze teksty go uniewinnił, a skazał tylko za znieważenie w trzecim. Piotruś jak i cała reszta ultrasów z tak zwanej prawej strony odtrąbiła sukces, bo został uniewinniony. Mało tego sąd, w dalszym uzasadnieniu dotyczącym już nie znieważenia, a zniesławienia napisał coś takiego

„Niektóre zawarte w artykułach twierdzenia, dotyczące: kosztów organizacji tzw. finałów WOŚP, sposobu przeprowadzania zbiórki publicznej, Piotr Wielgucki oparł o fakty powszechnie znane, które w szczegółach wykazywał w toku procesu. 

Wszystkie twierdzenia Piotra Wielguckiego, zawarte w wymienionych publikacjach i objęte skargą oskarżycieli prywatnych, były prawdziwe. 
Na bazie swoich twierdzeń, Piotr Wielgucki wyraził szereg ocen o działalności fundacji WOŚP i Jerzego Owsiaka, a także sformułował szereg określeń wobec tych osób.”

Zwróćcie teraz uwagę, że sąd rozróżnia twierdzenia, od faktów, oraz ocen. Jak Piotruś twierdzi, że pomiędzy WOŚP, a Złotym Melonem jest „układ” to jest to twierdzenie, bo faktycznie Melon jest własnością fundacji, zatem oparte jest to o fakt, ale jak nie do końca rozumie sprawozdania finansowe i ocenia, że jest niejasny, czy wręcz „że coś tam śmierdzi”, to jest to ocena, a nie fakt. Mimo to, nie przeszkodziło mu to w chwaleniu się, że „pisał o faktach” sugerując, że wszystkie jego opinie są poparte faktami.

Za tym oczywiście poszła fama w niszowych mediach mu sprzyjających, bo albo nikt nie przeczytał uzasadnienia wyroku ze zrozumieniem, albo nikomu na tym nie zależało, grunt, że Ci którym wystarczy zmanipulowany artykuł do wyrobienia oceny podchwycili temat.

Na szczęście jednak sprawiedliwość istnieje i wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy nie pozostawia suchej nitki na twierdzeniach Piotrusia i jego zwolenników, co już przyczyniło się w komentarzach do przypuszczeń, że to jakiś spisek. 

Jeśli chodzi o wczorajszą rozprawę i mowę sędziego, to obszerne streszczenie możecie przeczytać tutaj http://www.wykop.pl/artykul/2417656/zakonczyl-sie-proces-wosp-vs-matka-kurka-pelna-tresc-uzasadnienia-wyroku/
Najważniejsze fragmenty zacytuję.

„Zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że w ramach czynu opisanego w pkt. 2. części dyspozytywnej uznaje oskarżonego Piotra W. za winnego tego, że działając za pomocą środków masowego komunikowania znieważył Jerzego Owsiaka nazywając go „hieną cmentarną” oraz „królem łgarzy i żebraków”, tj. za winnego popełnienia przestępstwa z art. 216 par. 2 KK i za to na podstawie art. 216 par. 2 KK i wymierza mu karę 100 stawek dziennych grzywny ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 50zł. W pozostałym zakresie zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy i wymierza oskarżonemu 500zł opłaty za obie instancje.”
Ci którzy opanowali sztukę czytania ze zrozumieniem i uważnie przeczytali cytowane przezemnie fragmenty pierwotnego oskarżenia z pierwszego wyroku, zapewne już się zorientowali, że właśnie Piotruś został skazany za znieważenie we wszystkich 3 punktach. Zatem nie może się już chwalić, że został uniewinniony, bo tak nie jest. Czyli Jurek Owsiak vs. Piotr W. 3:0.

Co do zarzutu zniesławienia to mamy tutaj bardzo ciekawe treści, a więc na początek

„W wypowiedziach oskarżonego - co słusznie zauważył Sąd Rejonowy - nie ma natomiast zarzutu dokonania przez Jerzego Owsiaka kradzieży, bądź przywłaszczenia mienia należącego do Fundacji - taki zarzut zresztą, w świetle zgromadzonego materiału dowodowego, byłby całkowicie bezpodstawny. Sam oskarżony w swoich wyjaśnieniach zaznaczył, że nigdy nie miał zamiaru, ani podstaw do uczynienia takiego zarzutu.”
A więc nasz rycerz w lśniącej zbroi, co to dla szerzenia prawdy, jak sam pisze na swojej stronie, „nerkę sobie da wyciąć”, już takim chojrakiem przed sądem nie jest i grzecznie zapewnia, że on nikogo o nic oskarżyć nie chciał.

Wcześniej sąd też powiedział wyraźnie coś, co przeczy wcześniejszemu chełpieniu się przez Piotrusia, że pisał o faktach.

„Dokonując oceny obu wniesionych w sprawie środków odwoławczych Sąd uznał, że na uwzględnienie zasługuje część zarzutów i wniosków podniesionych w apelacji oskarżycieli prywatnych natomiast za bezzasadną uznał apelację wniesioną przez oskarżonego. Zdanie Sądu Sąd pierwszej instancji trafnie przyjął, że wypowiedzi zawarte w artykułach oskarżonego nie są twierdzeniami o faktach, lecz stanowią jedynie dokonaną przez niego ocenę Fundacji WOŚP oraz spółek Złoty Melon i Mrówka Cała.”
I na koniec coś, co mówi dlaczego nie można Piotrusia skazać za zniesławienie.

„Odnosząc się do takiej postawy należy pamiętać, że w przestrzeni publicznej funkcjonują osoby, które nawet najbardziej szlachetne i pożyteczne działania potrafią skrytykować i ocenić w sposób wyłącznie negatywny do czego jednak daje im prawo konstytucyjnie chroniona wolność słowa. Okoliczność ta nie może być więc podstawą do pociągnięcia oskarżonego do odpowiedzialności karnej za występek zniesławienia z art. 212 KK - wypowiadanie ocen, także tych najbardziej niesprawiedliwych pozostaje bowiem poza zakresem wspomnianego przepisu.”
Widać zatem, że w oczernianiu WOŚP i Jurka Owsiaka Piotr W. nie posunął się na swoje szczęście na tyle daleko, aby wyjść poza ramy artykułu 212 KK. natomiast widać również, że sąd nie dostrzega w jego ocenach żadnych faktów, bo i mimo usilnych starań Piotruś podczas rozprawy na własnym terenie i w dostarczonych dokumentach ich się nie doszukał, a wszelkich oskarżeń, czyli faktów, przed prawomocnym sądem się wyparł. 

To wszystko jednak nadal nie przeszkadza mu trollować w Internecie twierdząc, że sens wyroku się nie zmienił, że pisze o faktach, stroszyć piórka i udawać gieroja. Wam polecam przeczytać uważnie pierwszy wyrok, oraz drugi, szczególnie jak pojawi się w oficjalnej formie pisemnej i wyciągnąć wnioski samemu. Wyrabianie sobie zdania na zmanipulowanych artykułach, które są tylko opiniami i twierdzeniami, może być bardzo krzywdzące dla zainteresowanych, chyba że macie to gdzieś i chodzi Wam tylko o poparcie Waszych twierdzeń, a jeśli one nie są zgodne z faktami, to tym gorzej dla faktów. 

20 lutego 2015

Państwowa służba zdrowia

Nie wiem jak innym, ale mnie praktycznie każde spotkanie z państwową służbą zdrowia podnosi ciśnienie. Nie inaczej było ostatnio, kiedy to z powodu kolejnych "ułatwiających" życie pacjentom zmian w przepisach, musiałem udać się do przychodni rejonowej po skierowanie do okulisty dla syna. 


Po genialnej zmianie przepisów, mimo iż od lat chodzimy do okulisty, teraz musimy mieć skierowanie od lekarza POZ. Dzwonię zatem do przychodni rejonowej, pytam się kiedy jest lekarz, że ja tylko po skierowanie, w odpowiedzi słyszę, że wtedy i wtedy, mogę przyjść bez dziecka i wejść pomiędzy pacjentami. 
Myślę sobie dobra nasza, powinno być szybko. 
W jakim byłem mylnym błędzie. 

Wszedłem z pierwszym pacjentem do gabinetu, aby otrzymać "szybko" skierowanie, na co mnie doktor ofukała, że tak nie można, że trzeba stanąć w kolejce, bo ona przecież musi kartę otworzyć, przeczytać, wypisać i to nie jest takie 5 minut, a tam przecież pacjenci. Ok, wyszedłem idę do recepcji, tam panie się oczywiście wyparły informacji o wchodzeniu pomiędzy pacjentami, bo to przecież kolejka jest, a lekarz skierowania wypisać nie może bez wizyty i zostawić go do odbioru na recepcji, pacjentów na godziny zapisywać też nie można. Bo nie. 

Jako że urwałem się na chwilę z roboty, bo miało być szybko, powiedziałem co o tym myślę i wróciłem do pracy, następnego dnia przyjechałem zaraz po pracy, przede mną tylko jedna osoba, ale i tak straciłem godzinę. 

Konkluzja tego jest taka, że spędziłem kolejne pół godziny przy komputerze, poszperałem w internecie, podzwoniłem i w najbliższym czasie przenoszę lekarza POZ dla syna do prywatnej przychodni, która otworzyła się jakiś czas temu po drugiej stronie ulicy, ma kontrakt z NFZ, gdzie do lekarza zapisuje się na konkretną godzinę, gdzie jeśli lekarz zna dziecko, to skierowanie wypisuje i zostawia do odbioru w recepcji.

Jak widać da się, tylko trzeba chcieć, tylko że w ten sposób tym państwowym przybytkom rodem z PRL ucieka strumyczek pieniędzy i będzie coraz gorzej. Zastanawiam się tylko kiedy to wszystko padnie na pysk i czy ktoś w końcu się opamięta i zacznie robić z tym porządek.